Orlicz Suchedniów uległ na wyjeździe, w świętokrzyskich derbach Łysicy Bodzentyn 0:2. Teraz chce koniecznie zdobyć punkty u siebie.
Futboliści z Suchedniowa bardzo dobrze rozpoczęli tegoroczną wiosnę, od wygranych 1:0 z Naprzodem Jędrzejów i Przebojem Wolbrom. Potem jednak drużyna Janusza Cieślaka złapała zadyszkę, uległa najpierw Unii Tarnów 0:1, ostatnio Łysicy Bodzentyn. Ta ostatnia porażka zabolała chyba najbardziej, bo biało-niebiescy ponieśli ją na terenie lokalnego, odwiecznego rywala. – Moim zawodnikom pomyliła się Wielkanoc z gwiazdką i mikołajkami, bo sprezentowaliśmy rywalom dwie bramki – mówił zdenerwowany trener Orlicza.
Suchedniowianie w sobotę podejmą u siebie Poprad Muszyna. "Górale” są z kolei na fali. Ostatnio pokonali u siebie lidera, Szreniawę Nowy Wiśnicz 2:0, zajmują trzecie miejsce w tabeli. – Nie widziałem Popradu w akcji tej wiosny, polegamy na informacjach z internetu. Jest to mocny zespół, ale z każdym można wygrać, nawet Górnik Wieliczka (ostatnia drużyna w tabeli) zdołała z nim zremisować w tej rundzie 1:1 – podkreśla trener Cieślak.
W Orliczu wszyscy są gotowi do gry, zespół omijają na szczęście kontuzje. – Czy po porażce w Bodzentynie będą jakieś zmiany w składzie? Trudno mi powiedzieć, wielkiego pola manewru nie mam – tłumaczy szkoleniowiec.
źródło: echodnia.eu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz